Czuje się lepiej po tym przetoczeniu krwi. Cieszę się każda sekunda w domu. Nie chcę zapeszac, bo zawsze się potem pieprzy, ale po takich ciężkich postach musi w końcu przyjść moment oddechu i lepszego samopoczucia...
Lepsze samopoczucie to takie gdzie wstaje rano i nie muszę leżeć w lozku cały dzień przez brak energii i osłabienie.
Apropos leczenia jeśli ktoś z Was zna konkretny szpital/klinike i wie jak dostać się na leczenie za granicą proszę dać znac na mojego maila. Jakie są procedury namiary na jakiegoś lekarza, konkretnie proszę niech się podzieli że mną takimi informacjami.
Byłaby to największa pomoc...
Nie wdaje się w leczenie witamina b17, witamina C, kurkuma, srebrem, Tsh i innymi niekonwencjonalnymi metodami, bo po prostu w to nie wierze. Wiem, że z leczenia onkologicznego też nie ma za wiele, ale tylko to daje mi nadzieję że jednak coś się porusza w dobrym kierunku gdyż ostatni tomograf wykazał regresję choroby.
Chcielibyśmy więcej, ale nic nie jesteśmy w stanie zrobić jak tylko poddać się temu co ma do zaoferowania onkologia.
Takie podsyłanie mi ciekawostek co uleczy raka nic nie wnosi, jeśli pacjent podda się leczeniu niekonwencjonalnemu automatycznie zostaje wyeliminowany z leczenia onkologicznego a tego bym nie chciała. Nie mam siły na eksperymenty...
Choc zagniewana/wkurwiona jestem na los i nie godzę się z tym co mnie spotkało to wciąż wierze w Boga całym sercem i modlę się o cud uzdrowienia i o to że w końcu znajdzie się lek dla mnie bym mogła nie myśleć dziennie o śmierci. Mój bunt i pragnienie życia są nie do opisania. Jest Was tak wielu, macie różne znajomości popytajcie, poszukajcie nawet ci zza granicy co czytają bloga jak uleczyć matkę małej dziewczynki która zrobi wszystko by żyć przy niej tak długo jak to tylko możliwe..