Przede wszystkim poproszę Jen o ponowne napisanie tego samego komentarza. Jest to dokładnie to co potrzebuje. Czyli stałej pomocy przy oporządzeniu mieszkania i pomocy przy dziecku. Teraz pomagają nam dziadkowie, ale gdy Tomek pójdzie do pracy pomoc ta będzie niezbędna codziennie do czasu aż nie wróci.
Od wczoraj jestem w domu. Walczyła znów z wysoką gorączką i kaszlem. Skończyła serię antybiotyków i innych specyfików. Dostałam recepty na tabletki, znów całą garść leków do zażywania. Wyniki krwi nadal są nieprawidłowe. Bardzo podwyższone. Ale zaraz wyjeżdzamy do Bystrej zobaczymy co z tego wyjdzie. Tomek od rana w rozjazdach, a to po wypis do Gliwic, a to do apteki, a to jeszcze gdzie indziej. Dobrze, że Dziadek przyjechał i mi pomaga.
Rano musiała przepakować torbę, ogarnąć mieszkanie i przede wszystkim znów po walczyć z temperaturą i kaszlem.
Jak nie mam temperatury i jestem po podaniu morfiny czuję, że mogłaby zrobić naprawdę sporo. Ale to pozory....