Nieobliczalna. Chcialam napisac jak piekna mialam podroz powrotna z Bystrej, jak pieknie pozegnaly mnie sarenki i bociek, ktory byl na wyciagniecie reki. Jak cudnie przywitala mnie corcia i jak atmosfera domowa zmienila moje myslenie na lepsze.
Nie minely cztery dni a ja znow wyladowalam w szpitalu. Tym razem kaszel z krwiopluciem byl tak silny ze myslalam ze to juz koniec mojego bycia na tej planecie. O pierwszej w nocy kaszlalam i obudzilam wszystkich domownikow. Maz miedzy mna, zaplakana corcia a rozmowa telefoniczna z lekarzem robil wszystko by to ogarnac. Zabrali mnie ratownicy medyczni a na izbie powiedzieli ze nie wiedza jak mi pomoc. Jedynie to wprowadzic na stale cyklonamine ktora uszczelnia kruche naczynia. Oprocz tego zrobili mi morfologie na ktorej wyszlo ze mam silna anemie. Dlatego przyjeli mnie na oddzial gdzie przez dwa dni toczyli mi po dwie jednostki krwi. Jutro mam wyjsc do domu jesli wynik hemoglobiny bedzie dobry.
Duchota na sali szescioosobowej plus pył wlatujacy do sali przez budowe za oknem daje dodatkowo w kość.
Tak wyglada kaszel przy pękających naczyniach krwionośnych.