„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

wtorek, 25 grudnia 2012

Wspaniałych Świąt!



„Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad,
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi
w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.

                                      
Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze,
jak bardzo znikome są twoje możliwości
i jak wielka jest twoja słabość,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg
pokochał innych przez ciebie,

Zawsze wtedy,
jest Boże Narodzenie.”

Matka Teresa z Kalkuty
                         


sobota, 15 grudnia 2012

„Zawsze należy być pierwszorzędną wersją siebie, nie kiepską kopią kogoś innego”.





"Zachowuj się jak człowiek, któremu nie jest wszystko jedno. To, co robisz, wpływa na aktualny stan rzeczy. Czy to prawda, że życie każdego z nas jest służeniem? Że pomagając innym, wypełniamy własne przeznaczenie? Odpowiedź jest prosta – tak.
Gdy pozytywnie oddziaływamy na życie innych, wpływamy pozytywnie również na własne. Rób coś większego od siebie; coś, co pomoże innym poczuć się szczęśliwymi lub mniej cierpieć.  Nie możesz robić wszystkiego, lecz możesz robić przynajmniej coś. Uśmiechaj się i ciesz się na myśl, że zmieniłeś na lepsze coś, o czym będziesz pamiętać."





środa, 28 listopada 2012

"Anielska cierpliwość wymaga diabelskiej siły."


              W mojej obecnej pracy nie raz cierpliwości potrzeba mi więcej niż tlenu. Przy opiekowaniu się dwudziestoma chorymi psychicznie mężczyznami, którzy swoim zachowaniem przeważnie przypominają chłopców, staje przed moimi oczami, nauczycielka pełniąca dyżur na korytarzu w trakcie przerwy, która ma za zadanie upilnować gromadę dzieciaków, które w tym samym czasie przychodzą do niej, domagając się zwrócenia na siebie uwagi - tyle, że przemnożyć to przez sto. Dlaczego? A no dlatego, że dziecko w normalnej szkole potrafi zadać pytanie i po uzyskanej odpowiedzi odchodzi, bądź zadaje kolejne. W moim przypadku pytania zadaje mi się na okrągło, a pomimo odpowiedzi zadaje się je ponownie i ponownie, aż mój głos przedrze się przez niezliczoną ilość głosów jakie słyszą mieszkańcy w swoich głowach. Prawie wszyscy podopieczni oddziału, na którym pracuję mają schizofrenię. Niesamowite jest to, że kiedyś byli normalnymi ludźmi jak ja, mój mąż czy moi przyjaciele. I przyszedł taki dzień, w którym pojawił się intruz w głowie, przewracając im życie do góry nogami. Ludzie, którzy mieli dzieci, mieszkania, prace i byli niezależni, a teraz nie potrafią sami zadecydować o najprostszych rzeczach, chociażby o tym, czy mają wypić zalaną im właśnie kawę czy powinni ją jednak zostawić na szafce na następny dzień, i przez dwadzieścia minut to potrafi być ich największym problemem. Panowie mający różne schorzenia, potrzeby, dolegliwości, a przede wszystkim różne przewlekłe zaburzenia psychoruchowe, które wpływają na ich zachowanie i samopoczucie. Przez trzy miesiące wiele się nauczyłam, wiele kolejnych granic przesunęłam i doświadczyłam wielu nieznanych mi dotąd sytuacji. Nie raz przychodzę wyczerpana, bo praca nie należy do łatwych, ale opieka i pomoc daje mi ogromną satysfakcję. Największą moją nagrodą jest mieszkaniec, który czeka przed drzwiami, by na koniec mojej zmiany powiedzieć mi "dziękuję za opiekę" i zapytać kiedy znowu będę.


Coraz krótsze dni i długie wieczory, pozwalają mi na krótkie przedzimowe spacery i długie wczytywanie się w książki, przy herbatce z miodem, cytryną i startym korzeniem imbiru - oczywiście jeśli w tym czasie nie jestem w pracy. Myślałam o tym, jak oprócz wyglądu wiele się u mnie zmieniło. Patrzę na koty i tylko one pomimo upływu czasu wyglądają jak zawsze i robią to co zawsze. Ostatnio przeczytałam bardzo piękną i prawdziwą "mądrość":

"Jedną z wielu dziedzin, w której koty górują nad ludźmi, jest panowanie nad czasem. Nie starając się podzielić lat na miesiące, miesiące na dni, dni na godziny, minuty na sekundy, unikają one wielu smutków. Nie znają niewolniczego odmierzania każdej chwili, martwienia się, czy się spóźniły, czy przyszły za wcześnie, a także nie myślą o młodości, starości ani zbliżających się świętach. Dzięki temu potrafią smakować każdą chwilę teraźniejszości w jej wielowymiarowej chwale. Nigdy nie martwią się o koniec czy początek. Szczęście pławienia się w słońcu na parapecie wydaje się ciągnąć w nieskończoność, nawet jeśli mierzone ludzkim czasem ograniczy się do mizernych osiemnastu minut. Gdyby człowiek potrafił się zorganizować tak, żeby zapomnieć o czasie, mógłby rozkoszować się wieloma przyjemnościami i okazjami. Żale o to co minęło, rozpłynęłyby się wraz z troską o przyszłość. Zauważylibyśmy kolor nieba i zyskalibyśmy wolność, dzięki której udaje się poczuć cud istnienia. Gdybyśmy potrafili naśladować koty nasze życie wydawałoby się nam wiecznie."



 Kiedyś Cejrowski, w jednym ze swoich programów powiedział, że zegarek powinniśmy oddać wrogowi. Wiem, że kiedyś pozbędę się wszystkich czasoodmierzaczy, a na ręku będę nosić zegarek bez baterii tylko dla ozdoby. Pisząc to chodzi mi po głowie refren piosenki zespołu Raz Dwa Trzy:

"I ja
doczekam kiedyś takiej chwili
i nie mogę się nadziwić,
że ja
doczekam tego dnia."




piątek, 2 listopada 2012

"Zapal świeczkę za tych których zabrał los..."













"Śmierć nie jest końcem wszystkiego.
Przeszedłem tylko do sąsiedniego pokoju... Nadal jestem sobą...
I dla siebie jesteśmy tym samym, czym byliśmy przedtem.
Zatem nazywaj mnie wciąż moim imieniem, mów do mnie, jak zawsze...
Nie zmieniaj tonu głosu, nie rób poważnej i smutnej miny.
Śmiej się, tak jak dawniej robiliśmy to razem...
Uśmiechaj się, myśl o mnie, módl się za mnie...

Niech moje imię będzie wciąż wymawiane, ale tak, 

jak było zawsze - zwyczajnie i bez oznak zmieszania.
Życie przecież oznacza to samo, co przedtem, 

jest tym samym, czym zawsze było...
Żadna nić nie została przerwana...
Dlaczego więc miałbym być nieobecny w twoich myślach tylko dlatego, 

że nie możesz mnie zobaczyć?
Czekam na ciebie bardzo blisko... Tuż-tuż...
Po drugiej stronie drogi.
..." 

AA.

poniedziałek, 17 września 2012

Misja - zadania do wykonania

Poranna mgła, która swoją wilgotną szatą otula, pogrążone w głębokim śnie nawłocie sprawia, że najpiękniejsza pora roku zbliża się gigantycznymi krokami. Słońce popołudniowe pozwala nadal ładować baterie do pełna, więc spacerom nie ma końca.

Misja: Pomoc - Opieka - Wsparcie - Otucha - temu się oddaję, wykonując swoje zadania zgodnie ze swoim kodeksem wartości i kręgosłupem moralnym.







piątek, 10 sierpnia 2012

Myslovitz - Acidland

Nie poddaj się, bierz życie jakim jest
I pomyśl, że na drugie nie masz szans

Po co ten stres, myślisz, że nie masz nic

Każdy ma - nawet Ty
Czasem trzeba to po prostu znaleźć
Miłość, noc i deszcz, życie też
Dla tego warto starać się
Powiedz, czy naprawdę nic nie jesteś wart
Znajdź to w sobie, tak

Nie poddaj się, bierz życie jakim jest

I pomyśl, że na drugie nie masz szans

Ten kraj jest jak psychodeliczny lot

Czujesz, że nie zmienisz nic
Spróbuj wziąć z tego coś
To przecież Twoje życie jest
Popełniaj błędy i naprawiaj je
Gdy dotkniesz dna odbijaj się
Wykorzystaj czas, drugiego już nie będziesz miał

Nie poddaj się, bierz życie jakim jest

I pomyśl, że na drugie nie masz szans

Odetchnij więc, zastanów się

Znajdź jego sens, bierz życie takim jakie jest
I ciągle szarp, i zmieniaj je
Przed siebie idź, bierz życie takim jakie jest
I zmieniaj je, i ciągle walcz, przed siebie idź 


Akcja Rak'n'Roll - "dotykam wygrywam"


sobota, 28 lipca 2012

To tylko...sparzenie.

    Jeszcze wiele razy poczuję, że ludzie będą dążyć do tego, by zrobić ze mnie pionka do swojej gry, wykorzystując moją naiwność. Zawsze wierzyłam w ludzi, dając im bardzo duży kredyt zaufania. Tym razem też uwierzyłam, zmieniając dotychczasowe życie i przyzwyczajenia. Podchodząc do rzeczy z wielkim oddaniem, sercem i optymizmem. Z ogromnym zaangażowaniem, mając nadzieję, że człowiek z którym będzie mi dane pracować podzieli się ze mną swoją wiedzą. Zamiast tego, przez trzy tygodnie wysysał ze mnie całą nadzieję i próbował w zamian buntować mnie przeciwko ludziom i panującym warunkom (nazywając to realiami życia codziennego). A przecież nie tego szukałam. Nie po to zmieniałam pracę, by wdawać się w jakieś nic nie wnoszące głupie dyskusje. Każdemu zdarza się zaryzykować, jednym to ryzyko się udaje innym nie. Mnie niestety to ryzyko się nie opłaciło.

Jeśli osoba która jest konkretna, która wymaga od siebie i tym samym od innych, by wszystko robić uczciwie i dokładnie, która wie czego chce i nie cierpi bylejakości,  która ma głębokie poczucie sprawiedliwości  i nienawidzi kiedy się brzydko postępuje z ludźmi, wyrażając swoje niezadowolenie na głos nie owijając w bawełnę, jest nazywana osobą konfliktową, to w takim razie ja jestem taką osobą i zamierzam trzymać się tego aż po grób.
Upadłam - bolało. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Wiele razy odczułam, że powiedzenie "Przyjaciół poznaje się w biedzie" jest mi bardzo bliskie. Wierzę też, że znajdą się tacy, którzy podadzą mi pomocną dłoń i pocieszą dobrym słowem, wspierając mnie bym jak najszybciej wyszła z tej beznadziejnej sytuacji (chandry) w jakiej się znalazłam. Wiem, że jestem odpowiedzialna za swoje wybory i błędy życiowe, wiem że nie mogę się zrażać i że droga do osiągnięcia wymarzonego celu nie będzie usłana różami, ale teraz potrzebuję chwili na zebranie się w sobie by znów stawić czoła...

środa, 25 lipca 2012

"Doceń to co masz, mniej narzekaj, więcej działaj, a świat będzie piękniejszy."

Przez ostatnie dni do moich baterii nielegalnie podłączyły się jakieś pijawki, które bezkarnie wysysają ze mnie wszystko co najlepsze. Czas odciąć się od tych toksycznych stworzeń i oddać się czemuś co znów spowoduje, że moje myśli będą promienne jak słońce. Dzisiaj mój bohater wysłał mi artykuł z filmem. Co chciał mi przez to powiedzieć sami zobaczcie...

"Artur Boorman to weteran wojenny, który jako spadochroniarz uczestniczył w I wojnie w Zatoce Perskiej. Artur w ciągu swojej służby wojskowej, oddał setki skoków, które wydały tragiczny plon w postaci kontuzji i nieodwracalnych (tak twierdzili lekarze) zmian w układzie ruchu.
Lekarze nie dawali Arturowi cienia szans. Przez niemal 15 lat słyszał to samo: już nigdy nie będziesz chodzić o własnych siłach. Przez te wszystkie lata, Artur zdążył stracić nadzieję na lepsze jutro, aż do momentu, w którym pewien incydent rozpalił w jego duszy płomyk nadziei. Wystarczyło naprawdę niewiele...
Autentyczna historia bolesnych wzlotów i upadków zainspirowała setki tysięcy ludzi na całym świecie. Artur poprzez swoją żelazną samodyscyplinę i upór w dążeniu do celu, odniósł heroiczne zwycięstwo przekraczając ludzkie bariery. Nawet najlepiej dobrane słowa, nie są w stanie w pełni oddać wszystkich emocji tej niesamowitej historii, dlatego zachęcam do przeznaczenia 5 minut na odbycie podróży przez ból, cierpienie i finalne zwycięstwo nad czymś pozornie nieosiągalnym.
 Zazwyczaj bywa tak, że wszystko co wiekopomne zaczyna się bardzo zwyczajnie, by nie powiedzieć — banalnie. Inspirujących historii i przykładów heroizmu, ludzkość spłodziła już dość. Zastanawia mnie tylko dlaczego pomimo takiego zasobu inspiracji i przykładów zwycięstwa nad niemożliwym, większość ludzi wciąż nie wierzy w siebie i tak szybko daje za wygraną? Dlaczego tak łatwo dajemy się wciągnąć w wir bylejakości?
Każdy z nas w życiu nie raz dostał tęgie lanie, każdy z nas wielokrotnie lądował znokautowany na deskach. Powstają tylko nieliczni i to właśnie Ci tworzą historię będąc wzorem dla następnych pokoleń. Nie bój się konfrontacji, biegnij za marzeniami. Przecież i tak nie masz nic do stracenia. Doceń to co masz, mniej narzekaj, więcej działaj, a świat będzie piękniejszy. Nie tylko Twój świat..."