„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

czwartek, 16 lipca 2015

Dlaczego? bo to są rzeźnicy...

Płaczę i nie potrafię się uspokoić. Rano zrobiono mi talkowanie i usunieto dren. Popatrzyłam pod pachę w trakcie robienia opatrunku (przez tą "za karę") i zobaczyłam jak przy wydechu puszczają bańki krwi, że szew jest nieszczelny i zapytalam czy to tak ma być. Żeby niedoszlo do odmy. Uslyszalam że to zniknie samo. Po czterech godzinach zmieniono opatrunek bo przesiąknął. Na wizytacji lekarza, tego samego co rano powiedzialam o przesiaknietym opatrunku i nieszczelnosci. Powiedział, że mam być gotowa na to, że znieczulenia nie będzie. No to się zaczęłam gryść w język, ale za późno. Pomyślałam glupia mogłaś nic nie mówić. Ukłucie było niczym w porównaniu z pociagnieciem dwóch grubych plastikowych żyłek do takiego stopnia, że jego węzeł o mało nie przerżnął mi skóry. Zaryczałam jak tylko mogłam. Pinda pielegniarka myślała, że przez igłe potem się zorientowała, że to węzeł. Dała mi ketonal a ja wyłam jak zbity pies przez kolejne pół godziny...
Teraz dałam sobie morfine szczypanie nie przechodzi po prostu życzę skurwielowi takiego bólu żeby się posrał w gacie i mam w dupie, że drugiemu źle się nie życzy. Jutro wychodze do domu i wolałabym umrzeć niż tu wrócić. Oby ci którym się tak łatwo gada o przewrazliwieniu poczuli ten sadyzm na sobie. Tyle ode mnie.