„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

czwartek, 31 grudnia 2015

Dlaczego? bo...

Jedyną radością tego roku była moja Córcia i jej niesamowite postępy, których byłam świadkiem.
Teraz zmagam się z gorączką i leżę dusząc się kaszlem (dzień świstaka) .
Mam nadzieje że ten koszmarny rok zabierze wszystko co wiąże się z cierpieniem. Ja nie mam wygórowanych marzeń.
Boże wysłuchaj tych wszystkich modlacych się za mnie, nie bądź głuchy na nasze błagania...

niedziela, 20 grudnia 2015

Dlaczego? bo niestety zaległam...

Po urodzinkach mojej Niuni zaleglam w łóżku. Moj stan sie pogorszył. Gęsty, męczący kaszel i wysokie gorączki w dzień i w nocy spowodowały, że od pon. nie potrafię nic robić. Wychodzę z łóżka na posiłek i toalete. Jestem słaba i obolała drugi rzut antybiotyku nie działa. Zastrzyki do uda tez nie. Kaszel jest tak gesty, że muszę jak gruźlik całą mocą wykrztusić twarde ropsko. Nie raz juz oczy wychodziły mi z orbit bo nie potrafilam złapać oddechu. Łzy lecą a wydzielina nie wychodzi tylko przy kazdym wdechu dusi jakby ktos lał wodę do tchawicy. Mięśnie brzucha i łopatki bolą na 8. Zanim sie uspokoi atak kaszlu mija 20 minut. Jestem wykończona. Jutro bedzie czwarty tydzien jak zmagam się z tym cholerstwem nie mam juz skad brać sił.

Chcialam podziękować tym którzy mnie  wspierali i robią to nadal z dobroci serca a nie dla poklasku...

Serdecznosci  i dużo dobroci dla Wszystkich. Kochajcie się i bądźcie dla siebie życzliwi nie tylko od święta.  

wtorek, 15 grudnia 2015

Dlaczego? bo mnie to w ogóle...

Ostatni post nie byl napisany w nerwach. Nie obchodzi mnie co ludzie myślą o mnie i jak interpretuja moje posty. Takze nie wiem po co tyle emocji nad takimi bzdurami.
Ja przezylam koszmarne tygodnie, tylko trzy godziny w urodzinki naszej Niuni udalo mi sie wytrwac bez dolegliwosci. Cudowne chwile odskoczni.
Moj domowy szpital trwa - po osmiu dniach zakonczylam jedne  antybiotyki od jutra zaczynam kolejne tym razem douste takie konskie ze tylko z maslem przejdzie mi przez gardlo. Nie ma zamiennikow dozylnych niestety.
Kaszel jest wstretny mocny i bolesny. Nie daje spac i funkcjonowac w dzien a do tego dziennie mam wysokie goraczki i to oslabia jeszcze bardziej. Ide spac nie widze na oczy....

piątek, 11 grudnia 2015

Dlaczego? bo to śmieszne...

Informuję, że byłam i jestem przytomna i w ostatnim czasie czyli od lipca nie byłam w szpitalu i jestem w domu przyjmując leki i kroplówki w domowym łóżku.
Od dwóch dni dzwonią do Toma i pytają o absurdalne rzeczy nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.  Coraz odwazniejsze te ploty może dowiem się o wlasnej dacie pogrzebu bo ludzie bardzo się rozkręcają...

piątek, 4 grudnia 2015

Dlaczego? bo chcialabym choć odrobinę otuchy...

Moja "prawa ręka" ma wolne do nastepnego poniedziałku. Jesteśmy z Dorocia same do czasu przyjscia Tomka. Miałam takie plany, że wstane ubiore swoje dziecie zrobie jej kubek herbatki i śniadanko i pozbieram sie wypijajac nutri drinka i specyfik i troszke moze sie pobawimy i poogladamy bajeczki...
Niestety wstalam z drgawkami i temp 39,5. Wypuscilam Dorocie z łóżeczka. W miedzyczasie jak mnie sponiewierala biegunka i drgawki moja corcia biegala i roznosila zabawki gdzie sie dalo. Po czasie dalam sobie morfine bo kaszel łamał mi krzyż. Wrocilan na lozko i wykonalam smsa do mojego wybawcy. Zjawila sie po pol godzinie i zaopiekowala. Specyfiku nie biore bo reakcja na niego jest nie taka jak byc powinna. Czuje sie po nim nacpana a nie znieczulona. Żołądek się buntuje a przelyk nadal piecze jak cholera. Ile to jeszcze potrwa nie wiem... Wiem jedno że nic nie moge planowac bo Gora i tak zrobi wszystko po swojemu. Przez ostatni czas non stop powtarzam że czuje sie oszukana przez los.

czwartek, 3 grudnia 2015

Dlaczego? bo poprawy brak...

a odczyny są coraz większe, skórne są pół biedy, ale to co się dzieje z moim przełykiem i gardłęm to istna masakra. Z cierpienia do cierpienia. Owszem kaszel jest mniejszy, ale nie potrafie nic przełknąć, masło nie działa, olej lniany nie działa, tantum verde nie działa, jedyne co moge połknąć to nutri drink. lekarz z hospicjum wymyślił dla mnie mieszankę (niby taką, którą popijają łyczkami ludzie z rakiem przełyku i krtani).
2 fiolki morfiny, 6 fiolek lignocainy 4 rozgniecione paracetamole i wszystko wymieszane w szklance lnu. coś strasznego do połknięcia ma działać przeciwbólowo i znieczulająco. jak na razie od 4 dni zjadłam jeden normalny posiłek. gdyby tak dalej się to ciągnęło skończyłoby się na kroplówkach. czuję się jakbym połykała słonia z żyletkami a przełyk ma wielkość słomeczki. 4 dni nie przespane wszystko pali - pali jak cholera. Mam dość tego cierpienia MAM DOŚĆ!!!

niedziela, 22 listopada 2015

Dlaczego? bo miało pomóc...

Chciałabym napisać że jest lepiej że tomoterapia już przynosi poprawę, lecz nie mogę bo to nieprawda. Mam tak mocne ataki kaszlu że mięśnie pieką niemiłosiernie wysiłek sprawił że pojawiły się zylaki w tylku. Potrafie spokojnie siedziec leżeć albo spac i  nagle ksztusze sie jakby ktos lał mi wode do tchawicy. Poczym z oplucnej wylatuje jakas gęsta zielona spieniona wydzielina. Dusi mnie non stop. Nawet gdy wezmę leki z kodeina. Jestem zmeczona tym stanem. Nie potrafie logicznie myśleć.
Kolejne pięć lamp przede mną. Nawet podczas naswietlan trudno jest nie raz wylezec te 15 minut bez ksztuszenia się. Zawsze gdy zaczynam wjezdzac do tej maszyny odmawiam zdrowaśki zeby skupic sie i nie myslec ze mnie kila w tchawicy.
Marzę by napisac cos optymistycznego, cos lekkiego, zwyczajnego, cos co tak nie przygniata. Nie lubie siebie takiej upodlonej, takiej bezradnej ciagle mialczacej ze boli, takiej uzalajacej sie nad soba. Jestem ciagle niezdecydowana nie umiem podjac najprostszej decyzji, jestem rozlazla i czuje jak ciezko sie przebywa w moim towarzystwie ostatnio.
Moja kochana przyjaciółka chciała mnie wziąć do kina bym miala odskocznie i ogolnie fajne popoludnie i odwolalam wszystko przez okropne samopoczucie jakie mnie dopadlo. Mialam odswiezyc kolor na glowie i nie umiem umowic sie na te przyjemnosc choc tel mam pod ręką a fryzjerke pod oknem .Chcialam iść zrobic zakupy swiateczne takie dla dzieci jak zwykle o tej porze. Niestety nie mam do tego siły a tyle radości mi to zawsze sprawia. Ostatnio zrobilam sie malo rozmowna poprostu wole sluchac co sie dzieje u innych niz gadac o swoich bolaczkach.
Marze by wrocic do normalnosci. Chcę byc pogodna radosna i wdzieczna bo brakuje mi tego najbardziej, ból odebrał wszystko...

niedziela, 15 listopada 2015

Dlaczego? bo to bardzo trudne...

Agata nie poddawaj się,
Agata nie myśl źle, myśl pozytywnie,
Weź się w garść,
Dasz radę,
Agata bądź pogodna tak jak byłaś,
Agata masz dla kogo,
Zrób wszystko, by się nie załamać.
Dasz radę. Wiem, że boli, jesteś silna, dzielna,
Agata nie poddawaj się - przecież kto jak nie TY...

wtorek, 10 listopada 2015

Dlaczego? bo nic nie idzie po naszej myśli...

 Tego posta miałam wystawić już wczoraj, ale naprawdę ból jest nieugięty. a kaszel nie do opanowania pomimo kodeiny.

Miałam dziś rozpocząć naświetlania, niestety otrzymałam telefon od Pani Doktor, że trzeba przełożyć termin na za tydzień ze względu na święto, które jest w środę. Po prostu nie można zrobić tyle przerw miedzy seansami. Miałam nadzieję, że już wszystko będzie tak jak ustalono w piątek na konsultacji, że ból w końcu ustąpi - niestety nie tym razem.
W piątek wieczorem lekarz przyjechał do mnie do domu, by przepłukać mój port, bo już długo nie był używany. Po jego wizycie położyłam się do łóżka i w momencie dostałam drgawek, dreszczy a nawet wyglądało to jak padaczka. Od kolan do uszu miałam wszystko napięte, ściśnięte, skurczone do granic możliwości. Trzęsłam się tak mocno, że nie potrafiłam rozluźnić się nawet na sekundę. Ścisk szczęki był tak mocny, że musiałam włożyć poduszkę do ust żeby nie przegryźć policzków i języka. Drgawki trwały 20 minut przez ten czas temperatura ciała z 36 wzrosła do 39,5. Gdy wszystko ustało mąż wcisnął we mnie eferalgan z kodeiną potem padłam do momentu, aż nie obudził mnie ogromny ból pod żebrami  i straszne uczucie chłodu. Okazało się że byłam zlana potem.
Całe to wydarzenie sprawiło, że ból mięśni międzyżebrowych z obu stron jest nadal tak silny, że muszę przyjmować dodatkowe środki przeciwbólowe. Nie potrafię kaszleć bez płaczu. Czuję się  poturbowana jakbym spadła ze schodów.

Wielu z Was pisze bym się nie poddawała, o to kochani nie musicie się martwić, bo nawet wtedy gdy lecą łzy a ból sponiewiera mnie to wcale nie myślę o tym by zniknąć, choć czasem myślę że to jedyne wyjście by nie czuć tego co czuję... 

Wnioski z PETu