Tak właśnie skręca mnie z bólu, wygina i poniewiera po ziemi mimo leków, które de facto powinny ulżyć - więcej morfiny i gapapentin. W środę postanowiłam zaprzestać podawania zastrzyków. Codziennie pojawiały się nowe skutki uboczne, a przecież idą święta, gdzie dobrze byłoby siedzieć z uśmiechem przy stole, a nie z grymasem na twarzy pod stołem. Niestety organizm potrzebuje czasu na odreagowanie - ile nie wiem, ale to wszystko daje popalić. Byłam zmuszona wyjść w piątek na targ po jajka. Kurcze cztery razy schylałam się i udawałam że wiąże sznurówki i w drodze powrotnej to samo, a dlaczego? bo w pochylonej pozycji ustępowały bóle. Pieczenie, rozrywanie i kłucie w miejscu po drenie. Mam w tym miejscu wszystko "posklejane" po pleurodezie, a wrażenie jest takie jakby na siłę chciało się to odseparować od siebie. Ból jest ochydny. Przy kaszlu chce mi rozerwać klatkę. Musiałam zwiększyć plaster Transtec z 30 na 52mg.
Chciałam pomagć jak zawsze, ale fizycznie jest to niemożliwe. Chodzę jak Dzwonnik...