„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

piątek, 4 grudnia 2015

Dlaczego? bo chcialabym choć odrobinę otuchy...

Moja "prawa ręka" ma wolne do nastepnego poniedziałku. Jesteśmy z Dorocia same do czasu przyjscia Tomka. Miałam takie plany, że wstane ubiore swoje dziecie zrobie jej kubek herbatki i śniadanko i pozbieram sie wypijajac nutri drinka i specyfik i troszke moze sie pobawimy i poogladamy bajeczki...
Niestety wstalam z drgawkami i temp 39,5. Wypuscilam Dorocie z łóżeczka. W miedzyczasie jak mnie sponiewierala biegunka i drgawki moja corcia biegala i roznosila zabawki gdzie sie dalo. Po czasie dalam sobie morfine bo kaszel łamał mi krzyż. Wrocilan na lozko i wykonalam smsa do mojego wybawcy. Zjawila sie po pol godzinie i zaopiekowala. Specyfiku nie biore bo reakcja na niego jest nie taka jak byc powinna. Czuje sie po nim nacpana a nie znieczulona. Żołądek się buntuje a przelyk nadal piecze jak cholera. Ile to jeszcze potrwa nie wiem... Wiem jedno że nic nie moge planowac bo Gora i tak zrobi wszystko po swojemu. Przez ostatni czas non stop powtarzam że czuje sie oszukana przez los.