„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

wtorek, 10 listopada 2015

Dlaczego? bo nic nie idzie po naszej myśli...

 Tego posta miałam wystawić już wczoraj, ale naprawdę ból jest nieugięty. a kaszel nie do opanowania pomimo kodeiny.

Miałam dziś rozpocząć naświetlania, niestety otrzymałam telefon od Pani Doktor, że trzeba przełożyć termin na za tydzień ze względu na święto, które jest w środę. Po prostu nie można zrobić tyle przerw miedzy seansami. Miałam nadzieję, że już wszystko będzie tak jak ustalono w piątek na konsultacji, że ból w końcu ustąpi - niestety nie tym razem.
W piątek wieczorem lekarz przyjechał do mnie do domu, by przepłukać mój port, bo już długo nie był używany. Po jego wizycie położyłam się do łóżka i w momencie dostałam drgawek, dreszczy a nawet wyglądało to jak padaczka. Od kolan do uszu miałam wszystko napięte, ściśnięte, skurczone do granic możliwości. Trzęsłam się tak mocno, że nie potrafiłam rozluźnić się nawet na sekundę. Ścisk szczęki był tak mocny, że musiałam włożyć poduszkę do ust żeby nie przegryźć policzków i języka. Drgawki trwały 20 minut przez ten czas temperatura ciała z 36 wzrosła do 39,5. Gdy wszystko ustało mąż wcisnął we mnie eferalgan z kodeiną potem padłam do momentu, aż nie obudził mnie ogromny ból pod żebrami  i straszne uczucie chłodu. Okazało się że byłam zlana potem.
Całe to wydarzenie sprawiło, że ból mięśni międzyżebrowych z obu stron jest nadal tak silny, że muszę przyjmować dodatkowe środki przeciwbólowe. Nie potrafię kaszleć bez płaczu. Czuję się  poturbowana jakbym spadła ze schodów.

Wielu z Was pisze bym się nie poddawała, o to kochani nie musicie się martwić, bo nawet wtedy gdy lecą łzy a ból sponiewiera mnie to wcale nie myślę o tym by zniknąć, choć czasem myślę że to jedyne wyjście by nie czuć tego co czuję... 

Wnioski z PETu