„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

czwartek, 8 grudnia 2011

Bieg "blank wolny"

Wczoraj, po końskich dawkach środków przeciwbólowych, mój organizm działał tak jakbym zapaliła sobie dobrego jointa. Od 15 do 20 miałam taką gorącą linię, że moje uszy rozgrzane były do czerwoności :-), ale pomimo odczuwanego zmęczenia mogłam rozmawiać dalej, bo każdy taki "telefon od przyjaciela" to duża dawka pozytywnej energii. A energii potrzeba mi teraz jak tlenu...
Dzisiaj jest już inaczej, mój power mnie opuścił.  Poruszam się w spowolnionym tempie, gdy wstaję w głowie mam karuzelę, a gdy próbuję zmienić opatrunek, bo krwawię jak po postrzale to nie umiem nawet usiedzieć na krześle, bo utrzymanie się na nim sprawia mi nieziemską trudność i mimo otwartych szeroko oczu jedyne co widzę to jakieś zółte plamy na czarnym tle. Na szczęście mój mąż ma wiele zdolności i tym razem bardzo dobrze sprawdza się jako pielęgniarz, dokańczając już na łóżku mój opatrunek. "Masz 12 szwów" - oznajmia. Tak wiem właśnie że jest ich tam tyle, wiem też, że mam zajebistego krwiaka i że wszytko jest tak zdrętwiałe, że można śmiało wbijać mi szpilki, a ja i tak nie poczuję ukłucia. Zasypiam, a kiedy po trzech godzinach się budzę, bohater mojego domu jest już z zakupami. Przygotowuje tymbaliki takie jak lubię, z przepisu swojej mamy. Madzia też przywiozła przepyszne czekoladowe muffiny z chałwą - naprawdę niebiańskie.
Pogościliśmy się, a teraz do łóżka. Czytam i znów zasypiam. Czas doładować baterie snem, bo przecież to najlepsze lekarstwo. Okres powrotu do zdrowia i sił po zabiegu chirurgicznym wymaga bardzo dużo czasu, cierpliwości i pokory. Tu nie ma miejsca na gonitwę, na wyścigi, tu trzeba uzbroić się w cholerną cierpliwość i słuchać swojego organizmu, który sam wyznacza moment na co w danej chwili możemy sobie pozwolić. Trzeba sobie wszystko mądrze poukładać w głowie, żeby nie narobić głupot i nie skrzywdzić siebie jeszcze bardziej.