„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

niedziela, 4 grudnia 2011

Reakcje

Najgorzej jest wtedy, kiedy człowiek jest sam w domu i ma mnóstwo czasu na myślenie. Mimo radia, które gdzieś tam próbuje odwrócić naszą uwagę i wykonywanych czynności które wymagają skupienia, to często wkradają się myśli, których nie chcemy dopuścić do naszego umysłu.
I tak też jest dzisiaj, popijając aromatyczną kawę, przy muzyce jaką serwuje trójkowe radio, analizuję ten okres od momentu kiedy pytana "jak zdrówko?, jak wyniki?" odpowiadałam pisząc prawdę. Reakcje były różne np:

"Mnie też huczy w głowie, już od Twojego SMS-a. A jaki plan leczenia? No to masz szczęście. Fajnie, że wieści są w miarę dobre i że to wszystko tak szybko! Stawiam na nieboraka. Po operacji Ci powiedzą, nie? ...aha, ale Ty się nie wahaj i jak będzie trzeba to niech tną! Choćby Ci mieli obciąć cycka, to przecież ważniejsze jest życie. Najważniejsze. Niech robią co chcą żeby tylko skutecznie. Nie masz nad czym myśleć, wyrycz się, zaciśnij zęby i się nie poddawaj. Ja Cię tu chcę i masz tu wrócić. Kapujesz? Prędzej czy później."

"Agata przykro mi, ale masz racje trzeba żyć iść do przodu, wiem ze to marne pocieszenie, ale będę cie wspierał jak tylko będę mógł oczywiście moja rodzinka też. Mam nadzieje, że wiesz że inni tez się martwią twoim problemami, szczególnie bliscy. Cieszy mnie to ze masz twardy charakter i wiem ze mimo wszystko dasz sobie radę, ale i będziesz pamiętała że masz nas."

"Boże... dziewczyno... ja pierdole! Nawet przez myśl mi nie przeszło ze tak może być, naprawdę nie wiem co powiedzieć, pisać.  musisz się trzymać. Co to za cholerstwo się czepia ludzi. Wiem ze optymizm daje dożo, ale nie możesz też pracować tak ciężko, bo stres tez źle wpływa na organizm. Ty masz Skarb - macie siebie nawzajem i dasz rade wiem ze tak będzie. Dech mi zaparło... tylko mogę Cie podziwiać ja nie wiem jakbym się zachowała w tej sytuacji, ale chyba nie miałabym takiego  zaparcia i siły. trzymaj się i odezwij czasami, częściej jak w ostatnim czasie ok?"

"Wiem już o tym od jakiegoś czasu, od wtedy. To jest zupełnie nowe zachorowanie - prawda? Tamto wyleczyłaś, ale nowa franca się pojawiła. Wiem, że jesteś silna, mimo, ze Ci ciężko. Wiesz - cycka szkoda, ale życia bardziej, ja wiem, ze Ty wszystko ogarniasz i rozumiesz, wiem, ze dasz rade przejść przez te leczenie... Plany trzeba mieć na życie, ja tez mam, każdy powinien mieć. Masz dobre plany, ale niestety nie możesz się spieszyć. Najważniejsze to iść do przodu w planach i w czynach powoli, ale skutecznie, Ty idziesz, Ty realizujesz plany. Wytłumacz sobie tylko, że jest tak, że musisz plany rozłożyć w czasie. O wszystko możesz pytać - dlaczego Ty, dlaczego wtedy, dlaczego nie inaczej? Nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być jeszcze gorzej. To co najważniejsze masz super, masz Tomka, macie dobre życie...tylko ten "katar", ale "katar" wyleczysz zobaczysz. Trzymajcie się. Jestem z Tobą - pamiętaj!"

"Strasznie mi przykro przez to co Cię spotkało.  Ja naprawdę modliłam się, żebyś była zdrowa. Nic co teraz  powiem i tak niczego nie zmieni. Wiem tylko, że jeśli przetrwałaś przez te pięć lat i dzielnie walczyłaś- to teraz też Ci się uda. Musisz być silna, dla siebie samej przede wszystkim. Jesteś młoda, pełna życia i jeszcze dużo dobrych chwil przed Tobą. Tylko proszę Cię nie poddawaj się!!!!!!!! Ale też nie duś wszystkiego w sobie, jeśli chcesz się wypłakać to płacz do woli. Przynajmniej mi to pomaga, chociaż ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji jak Ty. Ja wiem tylko jak to jest, jak wszystkie plany i marzenia legną w jednej chwili  w gruzach, jedynie czas i siła którą mamy w sobie może nam pomóc przetrwać te najgorsze chwile i obecność innych osób, tych najbliższych i tych obcych.Nie wiem jak Ci pomóc, jeśli tylko będziesz czegoś potrzebowała to mów, bo ja naprawdę nie wiem. Jestem cały czas myślami z Tobą. Wszystko o czym teraz pisze wydaje mi się banalne."

"Spodziewałam się wielu rzeczy, ale na pewno nie tego. Byłam właściwie pewna, że wyniki, które odebrałaś są w miarę pozytywne... Pozytywne dla Ciebie, nie dla tego skurwiela zwanego nowotworem. Wobec takiego obrotu sytuacji jedyne co mogę zrobić to chylić czoło przed Twoim powerem - bejbe nie dałaś niczego po sobie poznać. Chyba nie ma we mnie żadnej mądrości, którą mogłabym wygłosić, ani siły którą mogłabym Ci przekazać, bo masz jej po prostu więcej ode mnie. Wytarte frazesy pod tytułem "przykro mi", choćby nie wiem jak prawdziwe tu się po prostu nie sprawdzają."

"Oczywiście że jesteś inna - cudownie inna, rzadki a przez to wyjątkowo cenny egzemplarz. Wkurwia mnie ta bezradność, że nie wiem jak ci pomóc. Mogę tylko wyrazić gotowość do odwiedzin i wysłuchania Cię i przytulenia zawsze jak będziesz tego potrzebować. Kocham Cię" 

"Pewnie nic mądrego nie napiszę po tym co mi przesłałaś podziwiam Cię za spokój, pogodę ducha i pozytywne myślenie wierzę, że wszystko będzie ok. Ze swej strony mogę jedynie obiecać trzymanie kciuków i modlitwę gdybyś chciała kiedyś pogadać to zawsze jestem gotowy." 

"Czuję się jak kretynka pisząc Ci o tym, ale wiesz że nie będę traktować Cię jak kaleki, ani nie dam Ci taryfy ulgowej tylko dlatego że jakieś raczysko chce zawładnąć twoimi piersiami. Strasznie czyta się taką diagnozę, zwłaszcza jak dotyczy bliskiej osoby, ale jak już raz stawiłaś temu czoła to tym razem nie będzie inaczej. Wierze w to bardzo...i chyba tylko w to."

"Chciałam Cię tylko mocno uściskać. Myślę o Tobie nieustannie, dobrze jest skupiać myśli wokół takiego cudnego człowieka. Człowieku cudny walcz o siebie. My o Ciebie też będziemy. I pamiętaj jesteśmy tuż obok..."

Przy takim wsparciu, tylu dobrych słowach i takiej serdeczności, człowiekowi robi się bardzo ciepło na sercu. Ale ma też najbliższych, którzy nie wiedzą jak mają ze mną rozmawiać, jak reagować, jak się do mnie odnosić, bo się boją, że powiedzą coś nie tak. Wolą mnie unikać, nie dzwonić i nie pytać. Sami nie potrafią sobie z tym poradzić i wolą unikać tego tematu. Ja szanuję ich reakcje, ponieważ każdy przeżywa wszystko na swój sposób, to piękne że się tak różnimy od siebie. 
Moja reakcja natomiast była do przewidzenia, bunt i złość, nawet ocierałam się o agresję. Wyzwałam to "gówno" niezliczoną ilością przekleństw i obiecałam mu, że go zabiję.

Od dwunastu lat los mnie nie oszczędza, kopie pode mną doły, które udaje mi się przeskakiwać, stawia na mojej drodze toksycznych ludzi, na wpływy których nie jestem podatna i doświadcza mnie takim cierpieniem fizycznym i psychicznym, że nie wiem jakim cudem jeszcze nie jestem w szpitalu psychiatrycznym. Może to pyszne, może nieskromne, ale dzięki temu, że mam "okropny charakter" i musi być po mojemu, myślę że "trafiła kosa na kamień" i będzie się iskrzyć bo nie popuszczę i tym razem. Nie dam się kopać w dupę, mogę cierpieć fizycznie, mam wysoki próg bólu, ale psychicznie mnie to "gówno" nie zniszczy. 

Torba spakowana czeka od półtorej tygodnia, ja wypielęgnowana, wypoczęta, uśmiechnięta i gotowa na podjęcie wyzwania, jak wojowniczka Xena - czas ruszyć w podróż. 

Do usłyszenia, do zobaczenia...