Poza tym czuję się w miarę dobrze, choć przy tej pogodzie w kratę jestem jak sinusoida. Przychodzą chmura, burza i deszcz, a ja mam dolegliwości w postaci piekącego bólu w bliznach. Jestem chodzącym barometrem. Psychicznie, mentalnie czuję się metrycznie na miejscu, ale fizycznie, kondycyjnie jestem jak osiemdziesięciolatka. W piątek kolejne podanie zomikosu, mam nadzieję, że tym razem będę mniej podatna na skutki uboczne.
Moje wyniki ostatnio (czyli w pt.) były w normie. Mam nadzieję, że za dwa tyg. będzie tak samo, bo zostaję na co najmniej dwa dni w celu przeprowadzenia badań, które pokażą czy gadzina się wystraszyła i zmalała, czy "leje" na truciznę i rośnie sobie pospiesznie.
Jak na razie jest dobrze. I oby tak zostało do końca leczenia...