Jutro mija dokładnie sześć lat, od czasu kiedy wycięto mi guza o średnicy 1,4cm, który makroskopowo był zmianą łagodną. Kilka szwów, trzy tygodnie w domu a potem miał być powrót do mojej spokojnej rzeczywistości. Lecz tak się niestety nie stało, moja przygoda trwa do dnia dzisiejszego. Wprawdzie nadal jestem w swojej spokojnej rzeczywistości, ale bardzo przewartościowanej. Po jedenastu dniach od tamtej operacji odczytano mi wyniki histopatologiczne: "Carcinoma (sic!) ductale invasivum G-2 partim comedocarcinoma (G-2/G-3)".
Niedawno koleżanka zadała mi pytanie, czy miałabym coś przeciwko, gdyby bloga czytały osoby, które nie są moimi bliskimi, ludzie których nie znam. Pomyślałam sobie a czemuż by nie. Oprócz tego, że na bieżąco informuję swoich bliskich o swoich doświadczeniach, to może uda mi się dzięki nim, chociaż w małym procencie, przekonać ludzi do samokontroli. Może uświadomię chociaż garstce, żeby nie byli zanadto pewni siebie, albo przeciwnie nie bali się, bo strach jest złym doradcą. Nie chodzi o to żeby popadać w paranoje, tylko o uświadomienie sobie pewnej rzeczy, tak jak sprawdza się stan naszego uzębienia u stomatologa, tak właśnie powinno się pilnować badań profilaktycznych dot. innych części naszego organizmu. Ja też miałam przekonanie, że mnie to nie dotyczy, bo jestem za młoda. Co się okazuje wiek nie ma tu nic do rzeczy. Nie musiałbym przechodzić przez te męczarnie gdyby moja czujność nie została uśpiona w tamtym czasie, bo mogłam chodzić na kontrolne USG, lecz kiedy się na nie wybrałam było już za późno. - aparat pozwala na wykrycie guzków już o średnicy 3 mm. Co ciekawsze, dostając zaproszenie od Międzynarodowego Centrum Nowotworów Dziedzicznych na wykonanie badań genetycznych, byłam pewna, mając w rodzinie od strony matki samych "rakowców", że wynik testu na BRCA1 i BRCA2 będzie dla mnie niekorzystny, okazało się że to też nie jest regułą, bo wyniki pokazały brak obciążenia genetycznego. Zrobiłam także testy w kierunku antygenowego białka markerowego CA-125 i również wyszły negatywnie.
Także niestety w tym pięknym świecie, który tak stroni od brzydoty, niepełnosprawności, starości i chorób, powinno się pamiętać w tej pogoni za dążeniem do ideału, żeby się nie oszukiwać i nie wmawiać sobie, że choroby są dla słabych i starszych. Kluczem do zdrowia jest profilaktyka, zatem bądźcie czujni, na raka nie trzeba umierać, on już i tak zbiera największe żniwo, bo wciąż jest zbyt późno wykrywany!