Sterydy i koncentrator tlenu, który działa całą noc i pół dnia oraz plastry i doraźnie morfina podskórnie - tyle trzeba było by coś się poprawiło. Hemoglobina skoczyła tak, że krwi nie trzeba przetaczać. Wiedziałam że intuicja mnie nie zawiedzie - żadnych szpitali! Z żelazem jest gorzej, ale na to są tabletki, natomiast od dziś dostaje kroplówki z solą i furosemid, a także wiele innych specyfików. Ból jest ponieważ kaszel jest mocny przez odkrztuszanie wydzieliny ropnej i wody. Wtedy zalewa mnie potem i oczy wychodzą z orbit, a ja czuję że się zaraz uduszę - to trwa 30 minut non stop rozrywa mi klatkę i boli boli boli. Rada na to - żadna bo to taki typ choroby i już, tak będzie do końca i gdyby nie to, to byłoby dobrze, a tak meczę się do utraty tchu. Dziś byłam bardziej aktywna, tzn. poza łóżkiem co nie znaczy, że jutro będzie tak samo. Bądźmy dobrej myśli. Najważniejsze - nie gorączkuje.
Wszystko to dzieje się za sprawą tego, że zmieniłam opiekę tj, hospicjum domowe - lekarza i pielęgniarkę. Czasem trzeba zmian żeby poczuć się lepiej...