Dzisiaj jest odpowiedni moment, by całkowicie pożegnać się z blogiem. Ten blog nadal zostaje dla ludzi, którzy szukają wsparcia, optymizmu, nadziei i informacji dotyczących raka piersi - postawionych w trudnej, nieznanej im sytuacji.
Mimo, że na zawsze zostanę pacjentką onkologii i do końca moich dni będę jeździć na kontrole do Gliwic, to swoją walkę uważam za zakończoną - WYGRANĄ.
Ktoś może zadać pytanie, dlaczego więc dopiero dzisiaj postanawiam zakończyć pisanie bloga, ano dlatego że z premedytacją przestałam pisać w kwietniu, czekając na ten moment. Uwielbiam dramatyczne historie, kończące się szczęśliwie. Jeszcze dwa lata temu było tak :
http://pomimowszystko.blogspot.com/2012/01/napisac-ci-ze-wszystko-bedzie-dobrze.html
http://pomimowszystko.blogspot.com/2012/01/napisac-ci-ze-wszystko-bedzie-dobrze.html
Kiedy dowiedziałam się, że Bóg dał nam szansę, o której tak bardzo marzyliśmy, postanowiliśmy zaszyć się w swoim gniazdku, chuchając i dmuchając, by ten Cud bezpiecznie się urzeczywistnił. Nie obyło się bez trudności, ale finał który miał miejsce w piątek 13-tego grudnia :) utwierdził nas w przekonaniu, że warto było stawiać na swoim, podejmować trudne decyzje zgodnie ze swoimi przekonaniami, wartościami.
Tym cudem jest nasza Córeczka Dorotka - której imię oznacza "ta, która przyszła na świat jako Dar Boży". Kiedy zaraz po wyciągnięciu z mojego brzucha położyli mi ją na klatkę piersiową, pomyślałam sobie "Boże jeszcze rok temu chcieli poddać mnie kastracji, a dziś zostaję mamą". Uczucie nie do opisania, coś czego nie da wyrazić się słowami, tylko jeden Bóg wie co wtedy czułam i czuję do dziś. Przepiękny czas narodzin Dzieciątka Jezus - czas kolęd i pastorałek, pokrył się z narodzinami naszego Dzieciątka - czy można chcieć czegoś więcej...
Nigdy nie traciliśmy nadziei, ale przede wszystkim wiary - POMIMO WSZYSTKO,
nasze najskrytsze pragnienie spełniło się, gorzka cierpliwość przyniosła baaaaardzo Słodki Owoc, który dostał 10 punktów w skali Apgar :)