Agata po raz kolejny znalazła się w sytuacji, gdzie nowotwór robi spustoszenie w jej organizmie.
W 2006 roku, w wieku 23 lat zachorowała na raka piersi. Stając się pacjentką Instytutu Onkologii w Gliwicach, przeszła przez dwie operacje oszczędzające oraz usunięcie węzłów chłonnych, w których były przerzuty. Zastosowano także radioterapię oraz VI cykli chemioterapii. Przez pięć lat była poddana hormonoterapii, a także na okres dwóch lat wprowadzono ją farmakologicznie w stan menopauzy.
Rak jednak nie chciał dać za wygraną i po pięciu latach, w 2011 roku, stworzył sobie guz w rejonie blizny. Po raz kolejny wykonano operację oszczędzającą metodą ROLL, z zastrzeżeniem, że jeśli coś wyjdzie podczas operacji dodatkowego, wówczas zastosują mastektomię. Nie wyszło, więc zakończyło się na usunięciu guza. Wyniki histopatologiczne potwierdziły nowotwór złośliwy. Agacie podano VI cykli chemioterapii pooperacyjnej. Podczas całego leczenia postanowiła, że tym razem będzie pisać bloga, dając wiarę i chęć do walki kobietom, które potrzebują takich informacji jak tych zamieszczanych przez nią na blogu o nazwie:
Po zakończonej chemii,nie zastosowano tej samej techniki leczenia jak za pierwszym razem. Po trzech miesiącach wykonano szereg badań: tomografię komputerową, scyntygrafię kośćca, rezonans magnetyczny i PET. Po otrzymaniu wszystkich prawidłowych wyników uznano Agatę za całkowicie wyleczoną osobę. Kiedy określony czas regeneracji organizmu minął, a na każdej kontroli wyniki były dobre, Agata z Mężem postanowili zaplanować swoje rodzicielstwo.
Dostali zgodę ze strony onkologa i ginekologa, ponieważ nie było żadnych przeciwwskazań. I tak dzięki Opatrzności Boskiej urodziła im się zdrowa córeczka (10 pkt A.), którą nazwali Dorotka -czyli „Dar od Boga”.
Niestety ich sielanka nie potrwała długo. W październiku 2014 roku Agaty organizm zaczął szaleć. Nie mogła poradzić sobie z napadowym kaszlem, lekarze nie potrafili postawić właściwej diagnozy. Dopiero po zrobionym RTG okazało się, że ma zalane płuco płynem z krwią. Trafiła do szpitala, w którym podejrzewano zator płuc Przez 38 dni walczyła o życie w trzech różnych szpitalach. Przenoszono ją od oddziału kardiologicznego począwszy, przez oddział torakochirurgii, skończywszy na oddziale pulmonologicznym.Przeszła przez dwie punkcje, a także operacyjne oczyszczenie płuca z wody. Założono także dren do płuca, gdyż bez tego woda ciągle zalewałaby jej płuco do pełna.Niestety wyniki cytologiczne płynu z opłucnej oraz wyniki histopatologiczne wycinka z opłucnej potwierdziły, że Agata ma rozsiew raka piersi do opłucnej.Najgorszym było oczekiwanie na cud, by płyn przestał się tworzyć, gdyż z drenem nie mogła przejść do etapu leczenia onkologicznego. Tylko talkowanie mogło sprawić, że coś pójdzie w dobrym kierunku. Spróbowano zabiegu, po nim ból uśmierzał tylko tramal z morfiną. ale efektu i tak nie było. Agata usłyszała z Mężem, że przy tak dużym drenażu nie ma szans... Po otrząśnięciu się z bezradności Agata poprosiła o powtórzenie zabiegu za jakiś czas i otrzymała zgodę. Wiedziała, że jak się nie uda,pozostaje jej tylko domowa opieka paliatywna i hospicyjna. Żarliwa modlitwa do Św. Rity i drugi zabieg dały upragniony rezultat - drenaż zmniejszył się do zera.
W tej chwili Agata jest w domu, przez miesiąc zbierała siły, przybierała na wadze, którą utraciła w szpitalu. Jeździła także na konsylium, by dowiedzieć się co planują lekarze.Zrobiono jej badanie PET, by zobaczyć czy rak rozsiał się jeszcze w innych miejscach. Wyniki pokazały, że komórki nowotworowe rozsiały się także na trzonie mostka. Agatę czeka dodatkowe leczenie radioterapią. Od 16 stycznia zaczyna chemioterapię, lekarze nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie ile cykli będzie trzeba podać. Następnym krokiem będzie radioterapia opłucnej, a także całkowite zniszczenie jajników naświetlaniem,gdyż rak jest hormonozależny.
Agata jest pełna pozytywnej energii, zwarta i gotowa by toczyć bój o życie, ale wsparcia duchowego i modlitwy potrzebuje jak świeżego powietrza. A ze względu na długi okres leczenia, potrzebuje jeszcze wsparcia materialnego, gdyż jej obecna sytuacja materialna nie jest w stanie pokryć kosztów dojazdu, leków i niezbędnych specyfików pomagających uśmierzyć ból przy chemio i radioterapii.