„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

niedziela, 7 sierpnia 2016

Wypoczynek

Ten zastój na blogu głównie spowodowany jest brakiem zasięgu w miejscu gdzie wypoczywamy. Za to jest góralska muzyka, pyszne jedzenie, piękne widoki, śpiew ptaków, pełno zieleni i świeżego górskiego powietrza. Żyć nie umierać.
Jeśli chodzi o moje samopoczucie (dziękuję ;)) poprawiło się. Wystarczyło że ograniczyłam owoce do jednej sztuki dziennie i jem bardziej treściwe rzeczy i sensacje jelitowe ustały. Wchłaniam probiotyki i staram się dużo pić.
Siedzę sobie na werandzie, góralskie nuty na przemian z grającymi świerszczami wpadają mi do ucha. Co jakiś czas spoglądam na Dorotkę, która sobie smacznie śpi w wózku. Przede mną zieleń kołyszących się drzew, a jeszcze bliżej beszczelne muchy spijające resztki kawy z mojego kubka. Jest ich tu TROCHĘ bo po sąsiedzku mieszkają sobie konie. Obcowanie z naturą to coś co zawsze mnie uszczęśliwiało i uszczęśliwiać będzie i zauważyłam, że Córcia nasza też woli bawić się z mrówkami, ślimaczkami (po których za czorta nie można ot tak zmyć po nich śluzu z małych paluszków) niż chińskimi zabawkami. Choć i one są czasem potrzebne żeby pozbierać sobie szyszki albo niedojrzałe śliwki spadające do naszego podwórka. I wtedy jest zabawa w rzucanie śliwek przez szpary w płocie albo szyszek do miski z deszczówką. Jest też frajda ze spuszczania tych znalezisk z rynny, która służy za zjeżdżalnie. Ale szukanie koników polnych jest bardziej wciągające, dotykanie i podkładanie paluszków, by na nie weszły.
Jutro przejażdżka ciuchcią na karuzelach i kucykiem, który przewozi na swym grzbiecie małe dzieci.
Wczoraj zasypialiśmy przy piosenkach Bajmu. Beata i jej zespół koncertowali w amfiteatrze niedaleko nas. Dziś kołyszą nas do snu bluesowe rytmy...