Dzień za dniem mija swoim leniwym rytmem. Zapach jesieni jest już bardzo wyczuwalny, poranki i wieczory są chłodne i wilgotne. Coraz częściej zaparzam sobie czarną herbatę z cytryną i miodem akacjowym. Udało mi się wrócić do książki, której jeszcze nie przeczytałam, z różnych powodów. Oprócz tego siedzę i myślę co ciekawego zaproponować mojemu dziecku. Jak wypełnić jej czas, by się rozwijało i spędzało więcej chwil z dziećmi i nie tylko. Każdego dnia staramy się, by nasze dziecko miało jakieś atrakcje. A to wyjazd do bawilandi, a to wyjazd do aqaparku, wizyty na przeróżnych placach zabaw, wypady do mini zoo, spacery po parku itd. Pogoda dopisuje i zachęca do wychodzenia z domu. więc trzeba korzystać. Poza tym strasznie się ucieszyliśmy, kiedy w końcu mowa naszej dziewczynki nabrała tempa - opóźniony rozwój mowy trochę nas przygnębiał. Teraz mamy jeszcze jeden powód do dumy, bo w końcu odnosimy małe sukcesy nocnikowe. Każdego dnia mam milion powodów by wstawać z uśmiechem na twarzy i każdego wieczora mam tyle samo powodów, by z uśmiechem położyć się spać, ale...
Niesamowite co hormony robią z człowiekiem. Zapomniałam już jak to jest
być w trakcie menopauzy - w końcu minęło już ładnych dziesięć lat, kiedy
wprowadzono mnie farmakologicznie w ten stan na dwa lata. Po kastracji
jaka miała teraz miejsce, jestem jedną wielką tykającą bombą. Jakby
stado pszczół we mnie siedziało. Staram się bardzo panować nad swoimi
emocjami, ale bywa tak że po prostu rozkładam ręce i płaczę ukradkiem.
Albo wrzeszczę do poduszki. Mam jakieś lęki i nie pamiętam kiedy
ostatnio przespałam całą noc. Mam małe dziecko więc nie mogę być
sfrustrowaną mamą, która ciągle się czegoś czepia. Ani żoną, która
wiecznie ma jakieś pretensje. Rany jakie to trudne w tym stanie panować
nad sobą. Można zwariować, ześwirować, najlepiej zamknąć się w czterech
ścianach i nie wychodzić, by nic nie drażniło i nie wyprowadzało z
równowagi. To jest jak wieczny PMS u kobiet albo nerwica natręctw, albo
pogłębiająca się depresja. Jestem wyczerpana tym stanem, bo ciągle
prowadzę ze sobą walkę, toczę bój o normalne funkcjonowanie, ale przy
Dorotce uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Dopiero gdy idzie spać pozwalam
sobie na upuszczenie emocji, które we mnie siedzą, żeby nie dusić ich w
sobie i nie karmić gada. Czasem trudno wytrzymać z samą sobą. Nienawidzę siebie takiej...