Dziś obudziłam się polamana jakby ktoś mnie spałował. Ledwo doszłam po morfinę. Zasnelam i po jakimś czasie obudzilam się z kotką na ręku - tą młodszą. Patrzę na nią a jej oko całe w ropie puszcza łezki. Myślę sobie - pięknie jeszcze tylko tego brakuje żeby i ona sie pochorowała. Zapalenie spojówki przez przeciągi.
Mam serdecznie dość tej pogody. Okna nie zamknę bo się udusze, a przez otwarte są przeciągi. I pewnie mnie też przewialo tak jak Szisze.
Czysty szpital się zrobił z naszego domku. Tylko Tom trzyma się dzielnie....
Ps. Podawanie leków dziecku i kotom to jakiś koszmar.