„Nie sztuka się buntować przeciwko światu – przeciwko deszczowi, kiedy leje, i słońcu, kiedy praży. Sztuka buntować się przeciwko swoim ograniczeniom w imię przekroczenia własnych granic” Ks. J.Tischner

niedziela, 13 listopada 2016

Jak jest

Siedzę na krześle i zasypiam, już piąty raz.
Kiedy skarżyłam się się na taki "ul" w organizmie pozmieniano mi lekarstwa i organizm się przeinstalował. Nie można niczego wyważyć. Odsunięto mi sterydy i teraz jestem bardzo senna, nie znaczy to, że sen w nocy jest błogi, bo mam ataki kaszlu i mega duszności.
Mąż musiał wziąć opiekę na mnie, bo ja nie jestem w stanie zrobić nic. Po tygodniu chodzenia tylko do toalety, stwierdziłam, że pomyję naczynia, skończyło się prawie utratą przytomności. Mam znów koncentrator tlenu. Jestem po antybiotykoterapii, stan podgorączkowy został, ale na szczęście wysokie temperatury ustąpiły. Boli mnie wszystko od tego gwałtownego kaszlu.
 Kilka dni temu byłam na rtg płuc, nie dostałam jeszcze opisu ale zdjęcie wygląda bardzo nieciekawie. Hospicjum chciało odciągnąć płyn, albo wysłać mnie do szpitala na pulmonologie. Boje się, bo kiedy byłam na naświetlaniu w onkologii niby miało być bez sensacji. Morfologia wyszła nie najgorzej - jak na człowieka chorego, ale markery nowotworowe i próby wątrobowe znacznie podwyższone. Co się okazało naświetlania jajników, zrobiły troszkę spustoszenia, ale nie przyniosły zamierzonego efektu. Nadal hormony szaleją i profil hormonalny wskazuje na to że jestem w środku cyklu, kolejne wskazują na to że jestem w menopauzie. A prolaktyna jest znacznie podwyższona co jest kompletną klapą.
Córcia jest już zdrowa - pierwsze dni były bardzo ciężkie mimo że to zwykłe przeziębienie. To już historia. Jest pocieszna radosna i codziennie przychodzi rano mówiąc "dzień dobry mamusiu", a ja nie potrafię nawet głowy odwrócić, bo od razu zaczynam się dusić
.Bardzo chciałabym pisać częściej. Żeby ten blog miał zachowany swój styl. Ale nawet to, że teraz piszę jest dla mnie wielkim wysiłkiem.